Choroby kardiologiczne są przyczyną niemal połowy zgonów w Polsce. Same zawały serca dotyczą rocznie około 100 tys. osób i są powodem śmierci 30 proc. z nich Zawał serca nie musi jednak być zabójczy – przekonują eksperci. Polska może się poszczycić jednymi z najlepszych standardów postępowania w przypadkach wystąpienia ostrych incydentów kardiologicznych. Problemem jednak jest zbyt późne wezwanie pomocy. Nawet 30 tys. zgonów rocznie można byłoby uniknąć, gdyby chorzy zadzwonili po karetkę najpóźniej do 90 minut od wystąpienia objawów. U połowy Polaków do udzielenia pomocy mija nawet 260 minut.
– Zawał, który jest głównym zabójcą w chorobach serca, dzięki postępowi medycyny jest do opanowania. Jeżeli tylko odpowiednio wcześnie, w momencie kiedy się pojawią bóle zamostkowe, zadzwonimy do pogotowia ratunkowego i w krótkim czasie dotrzemy do ośrodka, który pełni 24-godzinny dyżur tzw. zawałowy lub w stanach kardiologicznego zagrożenia życia – przekonuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes prof. Marian Zembala, dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Co roku z powodu chorób kardiologicznych umiera w Polsce ok. 175 tys. osób. Wiele z nich spowodowanych jest zawałem serca. Nieprawidłowo zbilansowana dieta, brak ruchu, palenie tytoniu, nadwaga, wysoki poziom cukru oraz cholesterolu we krwi zwiększają ryzyko choroby. Jak jednak przekonują eksperci, zawał serca nie musi się okazać zabójczy.
– Przyczyną prawie połowy zgonów w Polsce są choroby kardiologiczne. Same zawały serca dotyczą rocznie około 100 tys. osób i są powodem śmierci 30 proc. z nich, dlatego tak ważne są wszelkie działania, które mogą zmienić te niepokojące statystyki – podkreśla Michał Kępowicz, dyrektor ds. relacji strategicznych w Philips.
Najczęstszymi objawami zawału serca są ból, pieczenie lub ucisk za mostkiem, duszności, czasami także zasłabnięcia i omdlenia. Jak wynika z badania „Zawał serca – Opinie Polaków” przeprowadzonego przez SW Research, Polacy prawidłowo rozpoznają objawy. Blisko 75 proc. osób wie, że ból w klatce piersiowej może oznaczać zawał lub inne problemy z sercem.
– Największy problem jest taki, że bardzo wielu respondentów nie reaguje tak, jak należy. Natychmiastowy telefon na pogotowie ratunkowe lub pod numer ratunkowy 112 nie jest wykonywany przez mniej więcej 80 proc. respondentów. Tymczasem liczy się każda minuta, każda sekunda, by uratować życie pacjenta, a także by po zawale mógł się cieszyć on w pełni jego jakością – mówi Edward Korbel, dyrektor SW Insight, SW Research.
Istotne jest natychmiastowe wezwanie karetki pogotowia, gdy tylko zaobserwujemy u siebie lub u kogoś w najbliższym otoczeniu objawy zawału serca. Czas jest istotny, bo już od pierwszych minut zawału w sercu powstają nieodwracalne zmiany, które postępują z upływem czasu.
– Zawał serca jest nagłym zamknięciem naczynia wieńcowego, czyli przestaje dopływać krew, która odżywia pracujący mięsień sercowy. Rozpoczyna się martwica i w zależności od tego, które tętnice są zamknięte i czy zostaną otwarte przez kardiologa lub kardiochirurga albo ten obszar martwicy będzie duży i serce przestanie się kurczyć, spowoduje niedotlenienie mózgu i innych narządów albo uratujemy pacjenta i nie będzie inwalidą, który po wykonaniu dwóch kroków będzie miał duszność i jedyną szansą potem będzie transplantacja. Dlatego czas jest fundamentalny – tłumaczy prof. Zembala.
Polska należy do światowej czołówki pod względem postępowania w ostrych incydentach kardiologicznych. Mimo to umieralność z powodu chorób układu krążenia jest u nas znacznie wyższa niż w krajach Unii Europejskiej. W dużej mierze wynika to ze zbyt późnego wezwania pomocy przy zawale. Co czwarta osoba z zawałem w Polsce umiera zanim trafia do szpitala, bo zbyt późno wzywa pomoc. By nie doszło do poważnych powikłań, do lekarza najlepiej trafić przed upływem 90 minut od pierwszych objawów.
– U połowy Polaków z zawałem serca czas od pierwszych objawów do udzielenia profesjonalnej pomocy w ośrodku kardiologii interwencyjnej wynosi ponad 260 minut. Ponadto pacjenci zamiast bezzwłocznie wezwać karetkę, umawiają się na wizytę do lekarza pierwszego kontaktu lub na własną rękę decydują się dojechać na izbę przyjęć. To dodatkowo wydłuża czas otrzymania pomocy, co znacząco wpływa na przeżywalność bądź jakość życia po zawale – przekonuje Michał Kępowicz z Philips.
Kampania „Zawał serca – czas to życie”, która uświadamia, jak postępować przy zawale serca, może pomóc to zmienić. Ma poprawić świadomość dotyczącą objawów i konsekwencji zawału serca oraz wyedukować w zakresie odpowiedniego zachowania w przypadku zawału: kontakt z dyspozytorem i wezwanie karetki pogotowia. Honorowy patronat nad kampanią objęła Agata Kornhauser-Duda, małżonka Prezydenta, członkiem Komitetu Honorowego jest minister zdrowia prof. Łukasz Szumowski.
Mówi: prof. Marian Zembala, dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, były minister zdrowia
dr Edward Korbel, dyrektor SW Research
Źródło: NEWSERIA